Do tysięcy kościołów nie da się dziś wejść, są okradzione i w złym stanie. Jeszcze inne zamieniono w płatne atrakcje turystyczne. Nie wiemy co z tym zrobić, z tymi wszystkimi darami bożymi a zarazem dobrem publicznym: nie ma wizji, perspektywy, inspiracji. Ale to właśnie jest przestrzeń, żeby budować nową, inną, bardziej ludzką przyszłość.
Zabytkowe kościoły we Włoszech wzywają nas do zmiany myślenia. Swoim wielowiekowym milczeniem zapewniają nam chwilę wytchnienia od codziennego chaosu. Swoim darmowym dostępem zaprzeczają naszej wierze w prawa rynku. Swoim otwarciem dla wszystkich stawiają czoła naszej obawie przed innością. Swoim wspólnotowym wymiarem sprzeciwiają się naszemu egoizmowi. Samym tym, że są w swojej esencji miejscami publicznymi nie pozwalają na prywatyzację wszystkich aspektów naszego życia jako jednostek i jako społeczeństwa. Swoją obecnością rzucają wyzwanie naszej nieobecności. Swoim żywym udziałem w przeszłości obnażają dyktaturę teraźniejszości. Swoim ubóstwem, swoim opuszczeniem, świadczą przeciwko religii sukcesu.
Możemy oczywiście zdecydować, że one także te szczególne miejsca, które przybyły do nas z przeszłości będą musiały ugiąć się pod naciskiem współczesnego ujednolicenia myślenia. Możemy też spowodować, że będą żyły po to, żeby pomóc nam także zmienić swoje życie.