Zakazana miłość

Są takie książki, przy których jest mi po prostu mało. Są takie historie, gdzie akcja to nie tydzień, miesiąc, czy rok, tylko przeszło dekada. Trwamy przez ten czas przy bohaterach śledząc ich przemiany, kibicując przy zwycięstwach, smucić się przy niepowodzeniach.
Są takie książki, na które nawet nie wiedziałam, jak bardzo czekałam.

Pamietam, ze byłam w szoku, jak cicho (w mojej opinii) było o „skazanej na miłość”. Ten tytuł wywołał we mnie wiele emocji, wciągnął mnie bez opamiętania. Do „Zakazanej miłości” podchodziłam z dystansem, w końcu z opisu wynikało, ze będziemy mieć do czynienia z trójkątem miłosnym, a nie pierwszy raz mówię, ze średnio lubię ten motyw w literaturze.

Musze jednak przyznać, ze autorka podołała. Całą ksiazke trzymała mnie w napięciu, bez pamięci dałam się jej wciągnąć w bolesny świat mafii, w którym kobiety nie mają swojego zdania, a szczęśliwe zakończenia nie są im pisane. Nieprzerwanie, od pierwszych stron kibicowałam słodkiej Natalii i charyzmatycznemu Leo. Wierzcie mi, to co zgotował im los… Może nie płakałam, ale moje serce niejednokrotnie przyspieszało, podczas czytania kolejnych mrożących krew w żyłach fragmentów.

Mogłabym się doczepić, ze trochę mało mi nabyło tutaj samego romansu między tą dwójką, w końcu nieustannie na drodze do szczęścia coś im stało. Śmiem jednak stwierdzić, ze tak po prostu musiało być. To nie ma być łatwa historia o słodkim uczuciu, tylko bolesna droga po trupach do szczęścia (albo i nie).

Czytajcie.