Często mówi się o bezinteresowności tego, co teoretyczne, i interesowności czy braku bezinteresowności po stronie tego, co praktyczne. Pogląd taki reprezentują nie tylko współcześni interpretatorzy myśli starożytnej, ale i sami starożytni. Można go znaleźć np. u Arystotelesa. Podstawą takiego wartościowania jest swego rodzaju pewnik, że cel jest wartością wyższą od tego, co do celu prowadzi. Celem wiedzy teoretycznej jest prawda, praktycznej działanie, mówi Arystoteles w drugiej księdze Metafizyki. Ale cóż to znaczy, że prawda jest celem teorii? Teoria jest autoteliczna: prawda mieści się wewnątrz niej. Tymczasem celem wiedzy praktycznej jest coś innego niż ona: dzieło nie pozostaje w obrębie umysłu, w którym jest wiedza praktyczna, lecz znajduje się na zewnątrz umysłu. Ta autoteliczność wiedzy teoretycznej decyduje o jej wyższości. Ten system wartości nie zdezaktualizował się do dziś.
Nawiązując do kategorii zawartych w słynnym aforyzmie Marksa o tym, że filozofowie dotychczas poznawali świat, chodzi jednak o to, by go zmienić, wypadałoby powiedzieć, że filozofowie starożytni chcieli wprawdzie świat poznać i w rzeczy samej nie dominowała w nich chęć zmienienia świata, ale może najbardziej charakterystyczne było dla nich to, że chcieli za pomocą filozofii zmienić nie tyle świat, ile człowieka, zmienić go mianowicie w takim sensie, iżby mu ułatwić wytrzymanie, zniesienie czy wręcz zaakceptowanie świata i tą drogą zapewnić mu szczęśliwość, którą uważali za cel człowieka i cel samej filozofii.