Muzyka towarzyszyła mi od zawsze. Nie pamiętam świata bez dźwięków, najpierw tych zagranych nieporadnie na klawiszach, później coraz odważniejszych melodii, które pojawiały się w mojej głowie, zanim jeszcze wiedziałem, jak je zapisać. Już jako mały chłopiec wiedziałem, że muzyka stanie się moim życiem – choć droga, którą miałem przejść, okazała się znacznie trudniejsza, niż mogłem przypuszczać.
Mój ojciec, surowy i wymagający, szybko zorientował się, że mam talent, i postanowił zrobić ze mnie cudowne dziecko. Ćwiczyłem godzinami, występowałem publicznie, uczyłem się kompozycji. W młodym wieku miałem okazję podróżować do Wiednia i zetknąć się z wielkimi muzykami epoki. Spotkałem Mozarta, uczyłem się u Haydna – a każdy dzień przybliżał mnie do własnego głosu jako twórcy.
Z czasem zdobyłem sławę jako pianista i kompozytor. Wiedeń stał się moim domem, miejscem pracy i życia. Ale los miał wobec mnie inne plany – coraz częściej zauważałem, że tracę słuch. Gdy lekarze potwierdzili najgorsze, byłem załamany. Jak tworzyć muzykę, gdy świat staje się cichy? A jednak nie poddałem się. Najpiękniejsze i najbardziej poruszające dzieła stworzyłem już jako niemal całkowicie głuchy.
Moje życie nie było łatwe – pełne samotności, cierpienia i niepewności. Ale nigdy nie przestałem wierzyć, że muzyka ma siłę, by poruszać dusze. Jeśli chcecie poznać moją historię – zapraszam.
A ja, Ludwig van Beethoven, życzę wam dobrej lektury i – przede wszystkim – uważnego słuchania.