Wydawałoby się, że o Powstaniu Warszawskim napisano już wszystko.Tymczasem, losy peżetek (kobiet należących do służby Pomoc Żołnierzowi), nadal pozostają prawie zupełnie nieznane.
Dziś trudno nam sobie nawet wyobrazić, że wśród gruzów, pożarów i nieustanie zmieniającej się linii frontu peżetki stworzyły ponad 30 gospód żołnierskich, stanowiących, na miarę możliwości powstańczych, oazę spokoju i zapomnienia, oferujących walczącym namiastkę utraconego domu. Miejsca te można byłoby porównać do pubów. Jedzono tam posiłki, organizowano koncerty, a nawet skromne przyjęcia weselne, odprawiano msze. Żołnierze przychodzili tu, by napić się zbożowej kawy, porozmawiać z przyjaciółmi, poczytać prasę powstańczą, obejrzeć wystawę zdjęć zrobionych przez fotoreporterów BIP, zagrać w karty albo szachy, a nawet wypożyczyć książkę. Bo w wielu placówkach znajdowały się biblioteki!
O tym, jak niezwykłe okazywały się losy peżetek, można przekonać się poznając historie: pisarki Ireny Jurgielewiczowej, mistrzyni Polski w biegach narciarskich Bronisławy Staszel-Polankowej, automobilistki i zwyciężczyni kilku samochodowych Rajdów Pań Haliny Regulskiej, aktorek Marii Gorczyńskiej i Heleny Zelwerowicz-Orchoń czy siostry słynnego fotografa Powstania Warszawskiego - Eugeniusza Lokajskiego, która ocaliła dla kolejnych pokoleń bezcenną kolekcję jego zdjęć - Zofii Domańskiej.
Agnieszka Cubała, autorka kilkunastu książek o Powstaniu Warszawskim, przez lata zbierała dokumenty archiwalne, czytała relacje, przeprowadzała wywiady, studiowała mapy, by, często na podstawie fragmentarycznych danych, odtworzyć adresy gospód żołnierskich PŻ, opowiedzieć zapomniane historie i upamiętnić niezwykłe kobiety.