Branża, w której działał Horst Blankenburg, była dość nietypowa, choć funkcjonowała zgodnie z rynkowym prawem popytu i podaży. Horst Blankenburg należał do licznej w Berlinie grupy handlowców. I jak każdy szanujący się kupiec kupował i gromadził towar, aby sprzedać go z zyskiem. Niecodzienny był tylko towar, którym obracał. Stary jak świat, potrzebny niemal wszystkim: politykom, biznesmenom, policji, graczom giełdowym, zazdrosnym żonom, a nawet plotkarzom. Przedmiotem obrotu była informacja. Jeszcze w latach zimnej wojny, kiedy mieszkał w zachodniej, wolnej części miasta, Blankenburg prowadził swoistą giełdę wymiany informacji dla ludzi próbujących robić interesy z podupadającym reżimem wschodnioniemieckim. Wiedział, którzy urzędnicy i strażnicy graniczni są skłonni za określoną sumę przymknąć oczy na pewne transakcje. Wiedział, z kim najszybciej da się załatwić wymagane formalności, aby wjechać i co chyba jeszcze ważniejsze cało wyjechać ze wschodnich Niemiec. Znał nazwiska wielu ważnych ludzi w aparacie politycznym, ekonomicznym i kulturalnym...
Wyjątkowe połączenie powieści sensacyjnej i political fiction z melodramatem.
Anna Szulc