wspomnienie
	 
	w rozbitych lustrach-kropla krwi pod mikroskopem, trochę innych banałów. zostanie peklowane
	 
	mięso, wódka i fajki, mężczyzna na brzegu, na tak zwanym jedwabnym szlaku, to, inaczej mówiąc - przeszłość
	 
	 
	pamiętam pierwszą stację, wzruszenie ramion, niechęć, tężejące grona lub myśli
	 
	ściśnięte w dłoniach, mój krok milowy donikąd albo Idaho, gdzie wilki skaczą
	 
	do gardła, matka powtarzała: licz się z upadkiem. już nie podnosi wzroku
	 
	mogę więc pisać, choć to niemęskie i niekobiece - ukrywać to niechciane dziecko,
	 
	 
	które nie udźwignie ciężaru, jaki mu powierzono - na dworcach, w szpitalach,
	 
	najmniejsza cząstka mnie wpisuje się w błędny genotyp - kąt pochylenia, wyróżnia się
	 
	miękkością, w cyklicznym kołysaniu - życie - przenosi młode w pysku. w wirowaniu
	 
	jestem wszech-kobietą z tłumu, wiatr szarpie lniane sukno, rozchodzi się w szwach, w torebce
	 
	chusteczka, w niej zęby, kilka drobiazgów kosmetycznych, na wszelki wypadek stringi, gumka, guma
	 
	miętówka, tomik K. Płusy - niezbędnik małej feministki .dowód tożsamości i trzeźwości spłowiał,
	 
	zgubił się-zabłąkał.