Autonomia uniwersytetu zawsze wymagała obrony. Dziś wymaga jej chyba  bardziej niż kiedykolwiek, gdyż jest podważana z wielu stron. Przez  presję rynku z jego wymogiem rentowności i dostosowania się bez reszty  do właściwych mu norm. Przez presję mediów, które usiłują narzucić swą  hierarchię ważności problemów i osób. Przez polityków uprawnionych do  uchwalania ustaw i decydowania o finansach, czyli o możliwych badaniach, i nierzadko skłonnych widzieć w nominacjach uniwersyteckich jeszcze  jeden środek poszerzania swych wpływów i mnożenia klientów. Przez  integryzmy wreszcie, które domagają się podporządkowania programów  badawczych ustanawianym przez siebie kryteriom, a treści nauczania -  wyznawanym przez siebie wierzeniom. Zwycięstwo którejkolwiek z tych sił  oznaczałoby śmierć uniwersytetu w tej jego postaci, jaka ukształtowała  się dwa wieki temu i nadal w swym zasadniczym zrębie zachowuje  aktualność.
Krzysztof Pomian, O autonomii uniwersytetu