Widzę go, jak prześwituje przez burze z deszczu i burze ze słów. Idzie jak wędrowiec z płachtą na głowie na tle alpejskich szczytów i alpejskich błyskawic z obrazów Caspara Davida Friedricha. Pada deszcz, a on chroni się za zdartym płaszczem ze słów. Jest jesień 1829 roku. Wędrują wraz z Adamem Mickiewiczem i Antonim Edwardem Odyńcem ze Splgen do Chiavenny. Wędrują w drodze do wieczności. O takich wędrowcach przy okazji przemoczonych pończoch wieszcza pisał Jarosław Marek Rymkiewicz w tomie Adam Mickiewicz odjeżdża na żółtym rowerze (2018). Skoro o nich pisał, to był tam wtedy z nimi i nie ma powodu w to wątpić. Gdzie zatem odszedł z tej swojej tutejszej egzystencji 3 lutego 2022 roku? Jak będzie tam, dokąd odszedł? A może należy spytać, co miał na sobie in articulo mortis? Twierdził, że ślady naszej tutejszej egzystencji pozostały w naszych tutejszych przedmiotach. Z wyżej wymienionego tomu esejów wynotowuję zatem: koszulka śmiertelna stambulska to ostatni kawałek tutejszego świata, który Mickiewicz posiadał, kiedy umierał. [] [C]oś, co go w ostatnim momencie dotykało, usta istnienia, które całują usta nieistnienia. Wreszcie ostatni pocałunek ostatniej rzeczywistości. Czym się stał dla Rymkiewicza w lutym onego roku?