✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Książki z misternie utkaną tajemnicą są dla was, czy może wolicie coś lekkiego i przyjemnego, nad czym nie trzeba się za dużo zastanawiać? Cykl Mistrz gry Joanny Lampki łączy w sobie wszystko, co najlepsze w książkach. Pierwszy tom był ciekawym wprowadzeniem do historii młodej Aline, agentki wywiadu Sagesii, kraju, który stara się zachować neutralność w konflikcie Królestwa Żeglarzy z Cesarstwem Słońca. Kolejne tomy ukazały nam skrawek po skrawku pewną tajemnicę i dały nam do myślenia, kim jest tytułowy Mistrz gry, który wydaje się pociągać za sznurki w całej tej intrydze. Cały ten cykl opiera się na tej misternie utkanej intrydze, lecz nie tylko na niej. Od samego początku mamy dylemat, z kim powinna być główna bohaterka, więc jeśli lubicie trójkąty miłosne, to jest to historia dla was. Od samego początku bardzo spodobała mi się historia, wydawała mi się lekka i przyjemna, lecz z każdym przeczytanym tomem wiedziałam, że nie tylko fabuła się zagęszcza, lecz również nie będzie już tak miło i kolorowo. Samo zakończenie było dla mnie idealne. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i wydaje mi się, że nie pozostawiło niedomówień, więc każdy wątek został dokończony i wszystko zostało wyjaśnione i myślę, że większość powinna być zadowolona.
Dramatyczne zakończenie “Królowej Dzikusów” doprowadziło nas do ostatniego tomu tego cyklu: “Mistrza gry”. Największa tajemnica Aline, została ujawniona, a ona sama znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Czyny, jakie popełniła i to, co wydarzyło się w jej życiu wydają się być dyktowane przez jakąś siłę wyższą. Aline jest marionetką w czyichś rękach, lecz nie wydaje się, by zdawała sobie w pełni sprawę z tego faktu. Sytuacja, w jakiej się znalazła wydaje się być patowa, a rozwiązanie, jakie zostało dla niej przygotowane, było tak niespodziewane, że nie tylko czytelnik był zaskoczony. Nasza bohaterka powoli odkrywa karty, dowiaduje się coraz więcej szczegółów i faktów, które doprowadziły ją do tego co ją czeka a czeka ją wiele, nie tylko pracy. Wiele wyborów stoi przed nią i każdy z nich prowadzi ją do prawdy, która jest bardzo ciężka do przełknięcia.
Uchylam kapelusza autorce, to co stworzyła, jest po prostu genialne. Nie spodziewałam się takiego rozwiązania całej intrygi, jedynie co udało mi się odgadnąć to sam Mistrz gry, lecz nie ma co się cieszyć, ponieważ cele, jakie przyświecały Mistrzowi, były całkiem inne, niż podejrzewałam. To, co wymyśliła autorka, jest taką koronkową robotą, że nie wiem, jak ona sama się nie pogubiła w tym. Osobiście musiałam niekiedy odłożyć na chwilę książkę, by zastanowić się, czy to, co przeczytałam, ma sens i za każdym razem stwierdzałam, że jak najbardziej i to jest dosłownie geniusz, by połączyć to wszystko razem, by było spójne.
Emocje w tej książce sięgały zenitu i były takie skrajne, że domownicy się zastanawiali, co mi jest. Szeroki uśmiech przez łzy, wyklinanie bohaterów było na początku dziennym, wściekałam się, nawet na autorkę, ale ostatecznie wszystko wybaczam, ponieważ historia była wspaniała. Mimo tego, że zakończenie bardzo mi się spodobało, to przyznaję, że jakby było inne, nie obraziłabym się, ponieważ nie było jakiegoś spektakularnego Happy Endu, a właśnie takie słodko-gorzkie, takie jak lubię.
Droga, jaką przeszła Aline była bardzo ciężka i bardzo spodobała mi się jej przemiana. Nie dziwię się jej, że brała wszystko na swoje barki, a najbardziej ciążyło jej poczucie winy. Od samego początku główna bohaterka wydawała mi się silną niezależną kobietą, która poradzi sobie z wszystkimi trudnościami, lecz jakkolwiek by nie była silna, to co ją czekało było nadzwyczaj ciężkie i rozumiem, że miała niekiedy chwilę zwątpienia. Cała intryga była tak misternie zaplanowana, że nie mogę się dziwić temu, że czuła się bezsilna i poddawała się swojemu losowi, lecz te chwile były krótkie i potrafiła się pozbierać. Za to ją uwielbiam.
Pióro autorki bardzo przypadło mi do gustu, przez każdą książkę dosłownie się płynęło. Płomienny romans ze scenami łóżkowymi nie był dla mnie chwilami zażenowania, czy czymś, co chciałam pominąć, wręcz przeciwnie były napisane ze smakiem, nie odbierając nic takim scenom. W tym tomie poznaliśmy dużo nowych nazw, nie zdradzając szczegółów, mimo tego, że były skomplikowane, tak jak ich pochodzenie czy używanie niektórych przedmiotów, nie były czymś wepchanym na siłę. Niekiedy zdarza się, że autor chce zabłysnąć czymś, co ostatecznie okazuje się zapchajdziurą, lecz w przypadku “Mistrza gry”, wszystko jest przemyślane i jakby nie było skomplikowane i wydawałoby się bezsensowne, w ogólnym rozrachunku jest czymś genialnym, bez czego nie wyobrażam sobie tej historii.
Podsumowując “Mistrz gry” Joanny Lampki trafia na moją topkę tego roku. Osobiście wam ją polecam całym sercem i mam nadzieję, że historia Aline zyska rozgłos, na jaki zasługuje. Autorce chce podziękować za możliwość poznania tej historii, za jej geniusz i za wspaniałą przygodę, którą odbyłam, towarzysząc tej silnej kobiecie, która mimo tego, że była marionetką w czyichś rękach, to potrafiła znaleźć swoje miejsce na ziemi.