Tytuł najnowszej książki poetyckiej Krzysztofa Niewrzędy nie jest oczywiście przypadkowy. Ale nie wszystkie wiersze, które znalazły się w tomie "lockdown" zostały napisane po ogłoszeniu pandemii. Trzy z nich to teksty do kompozycji z albumu "Za linią horyzontu" grupy SBB wydanego w 2016 roku. A wiele z pozostałych publikowano w pismach literackich w drugiej dekadzie obecnego stulecia. Choćby wiersz "po ciszy przed burzą", który okazał się wręcz profetyczny. W tym zbiorze znajduje się jednak więcej utworów wskazujących na zdolność poety do społecznych a nawet geopolitycznych analiz oraz przewidywania wstrząsających zdarzeń, co już przed laty dostrzegła w pewnym sensie profesor Inga Iwasiów, recenzując tom "popołudnie": "Autora cenię za głębokie przekonanie, że poezja nie jest tylko sprawą osobistą, tym mniej sprawą formalną. Niewrzędzie o coś chodzi, coś go gniewa, coś zastanawia". Świadczy o tym zwłaszcza "lockdown".
Zamieszczone w nim liryki układają się w opowieść o rozpadzie znanego nam świata. Jej zwieńczeniem jest cykl "wiersze kosmiczne". Powstał on podczas współpracy Niewrzędy z fizykiem jądrowym, profesorem Adamem Majem w ramach projektu "Creation of Elements", czego efektem jest między innymi spektakl multimedialny "Na styku dwóch nieskończoności", do którego muzykę skomponował Józef Skrzek. Zarówno wykorzystane w nim "wiersze kosmiczne", jak i wiele pozostałych utworów z tomu "lockdown", pod względem formalnym są kontynuacją tego, co autor zaprezentował w swojej powieści poetyckiej "Second life". Profesor Krzysztof Uniłowski uznał ją za "lekcję wolności", a profesor Jacek Łukasiewicz za "gwałtowny, ekspresyjny, hiphopowy, a jednocześnie całkiem poważnie sięgający do Wielkiej improwizacji i Fausta poemat Niewrzędy". Swoistą kontynuacją "Second life" jest właśnie "lockdown".
Książka współfinansowana ze środków miasta Szczecin.