Być może jednym z najpoważniejszych zadań, jakich może podjąć się literatura, jest uruchomienie gry, w której zdoła ona zasugerować, że chodzi w niej o coś więcej niż ona sama. Nie da się chyba więcej osiągnąć w tej dziedzinie, niż przekonać czytających, choćby na chwilę, że stawka pisarstwa jest większa niż samo pisanie, że tekst może dotykać Sprawy, która każe mu wykroczyć poza własne ograniczenia. Oczywiście literatura spełnia się wtedy, gdy wygrywa tę grę dzięki własnym środkom, pisarstwu i jego technikom. Czy jednak oprócz tego nie trzeba czegoś jeszcze, czego w ramach poetyki nie sposób precyzyjnie nazwać, a co wypełniałoby machinę literacką odpowiednim żarem? Czegoś, co sprawi, że środki literackie będą więcej niż techniką. Wydaje się, że literatura nie ma szans na inne zwycięstwo, niż roztoczyć wokół siebie aurę takiej wątpliwości. Pisanie o niej musi nieustannie lokalizować miejsce styku między nią samą i czymś innym, co pozwala jej przebierać się za coś, czym nie jest.
(ze wstępu autora)