W pierwszych dniach stanu wojennego 126 internowanych z Krakowa i okolic zostało skierowanych do zakładu karnego w Nowym Wiśniczu, ale ze względu na fatalne warunki bytowe, np. brak bieżącej wody i kanalizacji, po dwóch tygodniach przewieziono ich do otwartego rok wcześniej aresztu śledczego w Załężu. W ciągu dziesięciu miesięcy bramę tego więzienia przekroczyło co najmniej 817 internowanych związkowców i liderów opozycji demokratycznej z różnych stron Polski. W opublikowanym wcześniej I tomie Internowanych w Nowym Wiśniczu i Załężu k. Rzeszowa znalazły miejsce dzienniki i relacje dziesięciu autorów, spisywane na bieżąco w stanie wojennym. W obecnej publikacji przekazujemy Czytelnikom wspomnienia 31 kolejnych osób. Oba tomy są dokumentem epoki, świadectwem oporu, cierpień, niekończących się protestów w imię zachowania własnej godności i obrony zdobyczy Sierpnia 81, ale również radości i nadziei. W pierwszym dniu pobytu w Załężu Adam Macedoński zmuszony był powiedzieć strażnikowi: Tak w Oświęcimiu było, że bili i z psami witali, a tu nie jest Oświęcim. Po ośmiu miesiącach internowani stracili cierpliwość burzyli ściany między celami i wyważali kraty. W końcu ich wola doprowadziła również do zburzenia całego systemu PRL.