Badania na zwierzętach wykonywane były już w starożytności, umożliwiając
poznanie anatomii i fizjologii oraz opracowanie skutecznych metod leczenia chorób.
Interesowali się nimi Arystoteles, Erasistratos z Keos i Galen, którego nawet
ochrzczono mianem ojca badań nad zwierzętami. Niestety, zwierzęta używane
do eksperymentów traktowano przedmiotowo i często nikt nie przejmował się
zadawanym im bólem. Pod koniec XVIII i na początku XIX w. coraz częściej były
testowane na zwierzęcych organizmach nowe leki i nowe teorie medyczne. Szacuje
się, że w XX stuleciu, kiedy to doszło do dynamicznego rozwoju przemysłu
farmaceutycznego i kosmetycznego, ponad milion zwierząt padł ofiarami testów
różnych nowoodkrytych substancji. W okresie II wojny światowej zwierzęta wykorzystano
także w celach wojskowych (np. psy obkładano bombami z nietypowym
zapalnikiem, licząc, że wczołgają się pod czołg wroga, gołębie wykorzystywano
do lokalizowania terenów skażonymi trującymi substancjami, świnie i naczelne
wykorzystywano w celu sprawdzenia działania nowych substancji bojowych lub
materiałów wybuchowych). Dopiero w roku 1959 dwóch brytyjskich zoologów -
William Russell i Rex Burch - ogłosiło zasadę 3R: Replacement (zastąpienie), Reduction
(ograniczenie) i Refinement (udoskonalenie), która ogranicza cierpienie
i same testy na zwierzętach, ale nadal ich nie zakazuje. W Polsce i innych krajach
Unii Europejskiej obowiązuje całkowity zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach.
Nadal można jednak prowadzić testy, których celem jest poprawa hodowli,
zapobieganie chorobom u zwierząt/roślin oraz ochrona środowiska naturalnego.
Niestety, w innych częściach świata w dalszym ciągu firmy farmaceutyczne,
prowadzące sprzedaż na skalę światową, wykonują testy swoich kosmetyków na
zwierzętach, tyle tylko, że w ośrodkach pozaeuropejskich...
Ze wstępu