Młoda służąca w czasach głodu, w środku zimy, ucieka z dotkniętej zarazą kolonialnej osady Nowego Świata do zupełnie nieznanego, dzikiego życia dającego jednocześnie wyzwolenie i wykorzenienie. Pozbawiona prawdziwego imienia, traktowana wcześniej w najgorszy możliwy sposób, dziewczyna wyrusza w podróż na północ, nie znając celu swojej podróży: w jej trakcie musi się zmierzyć z chorobą, nieprzewidywalną pogodą i dzikimi zwierzętami oraz ludźmi mającymi niecne lub niejasne zamiary. Ma zakrwawione dłonie, sprawiedliwe serce i głowę pełną słów ze świętych pism. Wie, że podążą za nią. A więc biegnie. A my biegniemy razem z nią, w te Dzikie bezkresy.
Fikcja historyczna, do której autorka sięgała już w Wyspie kobiet, to oczywiście skuteczna metoda badania współczesnych problemów choćby zmian klimatycznych, religii, walki płci, tożsamości, kwestii statusu rdzennej ludności przy wykorzystaniu języka innej epoki. Groff po raz kolejny zadaje tu uniwersalne pytanie o to, do czego jest zdolny człowiek, gdy postawi się go w sytuacji ekstremalnej. To opowieść o przetrwaniu, w której ani dla bohaterki, ani dla czytelnika nie będzie taryfy ulgowej.
Krążą plotki, że Dzikie bezkresy to pierwsza część planowanej trylogii o końcu imperium. Jednak przywołując tę pierwotną historię dziewczyny zagubionej w lesie, powieść Groff nawiązuje także do alegorycznej wędrówki. Mamy tu znaną od wieków przypowieść o władzy, pandemiczną baśń o zarazie i historię o dobrze znanym kobiecym strachu. Kryjące się w cieniu potwory, których boi się dziewczyna, to nie są groźne stworzenia szczerzące zęby, tylko mężczyźni.
Dzikie bezkresy to książka chuda i wygłodniała, naga jak obgryziona kość, odważna. Groff nie zgubiła się w lesie. Doskonale wie, dokąd zmierza.
The Guardian
Lauren Groff właśnie na nowo wymyśliła powieść przygodową.
Los Angeles Times
Po części powieść historyczna, po części horror, po części zapierający dech w piersiach thriller, po części historia o przetrwaniu w dziczy: Dzikie bezkresy to narracja o tym, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić, aby pozostać przy życiu.
National Public Radio
Wspaniała... otoczenie wręcz ożywa w tej prozie, która żyje i oddycha każdą stroną.
Boston Globe