Człowiek jest istotą społeczną powołaną do pracy dla wspólnego porozumienia i dobra. Z tego względu chcę podzielić się tym, co myślę i czuję, i z Bożego natchnienia wyrażam w poezji i prozie. Dlaczego posługuję się pseudonimem? Ponieważ istnieją ludzie, którzy w imię nietolerancji zamiast polemizować dokuczają bliźnim mającym odmienne poglądy. Nie jestem masochistką, więc nie chcę być osobą publiczną. Tak się złożyło, że w moim życiu pojawiło się wiele publicznie znanych ludzi, którzy z tytułu ingerowania w ich egzystencję bardzo dużo, a nawet nad miarę wycierpieli.
Byłoby dobrze, żeby w myśl przyrodzonej każdemu duchowej natury, wzajemne poszanowanie łączyło razem w jedności ludzi różnych wyznań, a także ludzi wyznających synkretyzm religijny lub ateizm.
Do tego niezbędna jest umiejętność postawienia siebie w miejscu drugiego człowieka.
Żyjemy na skraju ery kłótni, tzw. Kalijugi, i potencjalnie mogącej zaistnieć w przyszłości złotej ery. Dlaczego tak późno staram się o wydanie tekstów pisanych w młodości? Z racji mojej pracy zawodowej, niepełnosprawności oraz po trosze tzw. podcinania skrzydeł!
I tak zarzucano mi, że to, co piszę, jest nazbyt drastyczne, że w ogóle nie wiadomo, po co piszę, skoro jest tyle książek, albo że to, o czym piszę - wszyscy wiedzą, bo częstokroć tylko przypominam. Wszak reinkarnację głosili pitagorejczycy, starożytni Egipcjanie, Sumerowie i kabaliści. Każde pokolenie odkrywa stare prawdy na nowo i przekazuje w różnych formach wyrazu, takich jak choćby muzyka, literatura, malarstwo i nauka. Cóż pisane przeze mnie wiersze podobały się niektórym krytykom literackim, a u innych wywoływały agresję.
Ale i tak wbrew wszelkim przeciwnościom zadebiutowałam w 1994 r. jako autorka bardzo chudych książeczek dla dzieci.
E. J. J.