Część pierwszą Biblii pisarzy komentującą Stary Testament kończymy tomem poświęconym psalmom przekładanym i czytanym przez różnych pisarzy.
Jest to logiczne. Po omówieniu dziejów Izraela od początku do czasów machabejskich oraz mów proroków, dzieł mądrości i poezji hebrajskiej oraz ich wyrazu w literaturze, pozostaje jeszcze to, co jest istotą każdej religii modlitwa. Modlitwę Starego Przymierza wyrażają głównie Psalmy.
Nie jest tak, by w innych księgach Starego Testamentu nie było modlitwy. Była. Modlili się patriarchowie, modlili się mędrcy, modlili się prorocy. Ale modlili się, że tak się wyrażę, okazjonalnie, wypełniając swoje obowiązki: dziękowali Bogu, prosili Boga, przepraszali Boga, błagali Boga, wielbili Boga, ale w związku z innymi wykonywanymi przez siebie pracami. I te pieśni bywają bardzo piękne i podobnie jak psalmy zostały wprowadzone do modlitw Kościoła, nie tylko do brewiarza, ale i liturgii mszalnej. Jednakże nie stanowiły one istoty Księgi.
Inaczej ma się rzecz z Księgą Psalmów: jest to księga modlitwy i jedynie modlitwy. Czasami tylko jakaś modlitwa-psalm opatrzona jest wzmianką, że towarzyszyła takiej a takiej okoliczności, że odmówił ją ten a ten i że była śpiewana na tę czy inną melodię to wszystko, i nie zawsze wiadomo, czy są to informacje autentyczne, choć niewątpliwie pochodzą ze starożytności. Reszta psalmów to modlitwa, czysta modlitwa.
(fragment Przedmowy ks. Marka Starowieyskiego)